slajdshow_01 slajdshow_02 slajdshow_03 slajdshow_04 slajdshow_05 slajdshow_06 slajdshow_07

Gruzja 2017 cz. 4

2017 gruzja cz4

...Nasza gospodyni Lena powitała nas w iście królewski sposób. Jako, że nie należała raczej do Krezusów, dania nie były wyszukane ale bardzo smaczne. Marynowane warzywa, jajecznica z dużymi kawałami jakiejś mortadeli i sery. No i oczywiście wino, dużo dużo dużo wina. Żadne tam jakieś wyszukane, ot zwykły własnej roboty gruziński sikacz. Ale ten sikacz spowodował, że "razgaworom" nie było końca.
Nie obyło się także bez słynnych gruzińskich toastów. Toastów które są wielokrotnie złożonymi zdaniami w których wspomina się rodzinę, znajomych, ojczyznę, dobrobyt i bardzo często pokój na świecie. Poranek był niestety ciężki, zarówno fizycznie jak i niestety psychicznie. No cóż pić to trza umić i tak pewnie miało być.
Ruszamy zwiedzać jaskinię Prometeusza. Tak to ten Tytan któremu wg mitologii na zboczu Kaukazu sępy wydziobywały wątrobę. Wycieczka po jaskini zajmuje jakieś półtorej do dwóch godzin. Trasa ma długość 1500 metrów. Ale na prawdę warto zobaczyć bajecznie kolorowo podświetlone stalaktyty i stalagmity. Po wyjściu z jaskini następuje szok termiczny, pod ziemia było jakieś 20 może dwadzieścia parę stopni, po wyjściu jest spokojnie 35-38 stopni. No po prostu żar się leje z nieba.
Następnie wynajmujemy transport i jedziemy w towarzystwie braci Leny do Kutaisi. Pięknego zabytkowego miasta, pełnego uroczych parków, zieleńców, fontann, ciekawych zaułków. Oczywiście w centrum spotykamy Polaków którzy przylecieli samolotem. Po miłej aczkolwiek stonowanej i chłodnej rozmowie żegnamy się. Jeszcze tylko kęs imperialistycznej kultury w Mc Donaldsie. Dziecko jest prze szczęśliwe bo ma free wifi i jedziemy do największej atrakcji regionu.
Monaster Gelati to najważniejsze miejsce kultu religijnego dla Gruzinów. Coś jak Jasna Góra dla Polaków. W wiekach średnich Gelati było czymś więcej niż kościół. W XII wieku, w czasach kiedy na ziemiach polskich wojowie ganiali za żubrami, to Gelati było centrum życia publicznego, naukowego oraz artystycznego. Chciałbym tu nadmienić, że Gruzja przyjęła chrzest 500 lat przed nami. W IV wieku. Wczesnym popołudniem wracamy do Tskaltubo, długo żegnamy się z Leną i ruszamy w kierunku kanionu Okace. Niestety, jadę tylko według mapy "analogowej" papierowej co trochę mi utrudnia nawigację.
Kanion robi kolosalne wrażenie, na jego szczycie zbudowana jest trasa z drewna i metalu. Pomosty po których chodzimy są niejednokrotnie 100 nad dnem kanionu. To bardzo fajne miejsce do zaliczenia. Niestety geopolityczny rozkład sił w Gruzji uniemożliwia nam dalszą drogę w "prostej linii". Aby dojechać do Mcchetii i sławnej gruzińskiej drogi wojennej musimy ominąć Południową Osetię. Część Gruzji w której rządy mają Rosjanie, podobnie jak w Abchazji.
Niby odległości w Gruzji nie są jakieś porażające, ale jazda drogami zajmuje dużo czasu. Tak więc ruszamy w kierunku Gori. Miejsca urodzin jednego z największych zbrodniarzy świata Josifa Wiesierianowicza Stalina. Trafiamy na autostradę [na całe 140 km ].
Do Gori docieramy późnym popołudniem. Szybki rekonesans po centrum i poznajemy Annę. A kto wy, skąd dokąd i takie tam. Okazuje się że Anna prowadzi "guest house". Po krótkiej negocjacji cenowej [100 Lari+supra i śniadanie] już zanoszę bagaż do pokoju.
Wychodzimy około 20 coś zjeść gruzińskiego i zwiedzić miasto. Trafiamy [za podpowiedzą Anny] na kapitalną restaurację. No po prostu bajka. Pyszne jedzenie, pyszne napitki i fantastyczne towarzystwo napotkanych przy okazji norwegów, którzy od trzech tygodni podróżują po Gruzji.
Najedzeni "ruszamy w miasto", Gori nocą jest po prostu oszałamiające. Mnóstwo ludzi, kolorowe fontanny i temperatury w nocy jak w Międzyzdrojach w południe.
Około 23 wracamy na Suprę do naszej gospodyni. Anna jest przewodnikiem w muzeum Stalina a jej mąż magistrem prawa i ekonomii który wozi turystów na "rybałowki". Kapitalnie się nam przy "domasznym" winie rozmawia często poruszając drażliwe tematy dot Stalinizmu. Nasi gospodarze dość ciekawie nakreślili nam sytuację ekonomiczno-polityczną Gruzji. Spać się kładziemy bardzo późno.…

gruzja2017_cz4_001.jpggruzja2017_cz4_002.jpggruzja2017_cz4_003.jpggruzja2017_cz4_004.jpggruzja2017_cz4_005.jpggruzja2017_cz4_006.jpggruzja2017_cz4_007.jpggruzja2017_cz4_008.jpggruzja2017_cz4_009.jpggruzja2017_cz4_010.jpggruzja2017_cz4_011.jpggruzja2017_cz4_012.jpggruzja2017_cz4_013.jpggruzja2017_cz4_014.jpg

Ciąg dalszy w piątej części opowieści