Albania 2015 okiem 'Prezesa' cz. 5
- Szczegóły
- Utworzono: środa, 12, sierpień 2015 19:05
- prezes
Do cywilizacji wyruszyliśmy "krwawym świtem", czyli tak koło południa. Dopiero jadąc powrotna drogą w pełni mogliśmy napawać się widokami, a widoki owe po raz kolejny zapierały dech w piersiach. Mijaliśmy wszystko co tylko może się w górach przydarzyć. Czyli drogi wycięte w zboczach górskich, przepaści, potoki i górskie rzeki. I oczywiście wszechobecny kurz połączony z upałem. Tym razem 28 km zajęło nam tylko dwie godziny jazdy, a prędkość sięgała nawet 40 km/h. Po drodze spotykamy dwóch chorwackich motocyklistów i jakiś czas jedziemy razem. Przyglądałem się im z podziwem jak fachowo balansowali ciałem jadąc większość drogi na stojąco.
Spotykamy też po raz kolejny zapoznanych parę dni wcześniej Niemców swoją Toyotą Bushtaxi. Nie obywa się oczywiście bez paronastominutowej pogawędki o tym i owym. Po wjeździe na asfalt droga zaczyna szybko uciekać spod kół i prędkość 90 na godzinę wydaje się nam pierwszą prędkością kosmiczną ;-)
"Autostradą" pędzimy w kierunku wybrzeża. Jedziemy w kierunku Durres. Autostrada to chyba zbyt na wyrost nazwanie drogi po której pędzimy. Ponieważ na żadnej autostradzie nie widziałem rond, a na tej były i to nawet parę oraz na żadnej nie mijasz na tym samym pasie jadących pod prąd wozów zaprzęgniętych w osiołka lub dziwnych trójkołowych motorykszy. No cóż, jaki kraj, takie autostrady.
Na camping Paemer w Karpen na południe od Durres.
Szybki meldunek u właściciela terenu [dobrze mówi po angielsku] i rozbijamy się nad samym morzem, dosłownie na plaży w boksach zadaszonych dachami z trzciny. Dzięki tym zadaszeniom mogliśmy jakoś wytrzymać skwar lejący się z nieba.
Camping Paemer to całkiem przyzwoite miejsce, z sanitariatami na europejskim poziomie. Miejsca postojowe są ułożone kaskadowo w kierunku morza. Na sztucznej wysepce nieopodal plaży jest mała pizzeria z piecem opalanym drewnem. Ceny niskie. Niestety plaża nie jest najładniejsza. Bardzo ciemny piasek bardzo różniący się od naszych plaż. Woda długo jest płytka [jakieś 200 m od plaży]. Czas nam na campingu miło upływał i tylko jeden wybryk zakłócił nam pobyt nas krótki tam pobyt. Około piątej nad ranem jakiś oszołom chodził po polu i darł się wniebogłosy. Ten jego koncert trwał około godziny. Już się zbierałem aby durnia uciszyć. Ale nagle ucichł. Niestety, tym oszołomem okazał się nasz rodak a najczęściej wykrzykiwanym słowem było wulgarne określenie pani lekkich obyczajów. Niestety, "Cebulaki" dotarły nawet już na plaże Albanii. Po szybkim zwinięciu obozu wystartowaliśmy w kierunku Gjirokaster. Rodzinnego miasta byłego przywódcy Albanii Envera Hodży oraz jednego z dwóch miast Albanii wpisanego na Listę Światowego Dziedzictwa UNESCO...
cdn...