bardzo powoli z pewnej górki gdy nagle usłyszałem jakiś dziwny hałas i krzyki. Był to tętent koni i nawołujący policjant "PROSZĘ SIĘ ZATRZYMAĆ"
Był to patrol konny w sile - pani policjantka (ładna i miła), pan policjant (stanowczy ale przyjemny) no i dwa konie (rasy nieznanej).
Zajechali mi drogę (pełen "łestern") i musiałem się gęsto tłumaczyć bo nie miałem ze sobą pozwolenia. Może i dobrze, że nie wziąłem tych papierów. Potem w domu dokładnie analizując przedmiotowe pozwolenie okazało się, że w tym miejscu nie mogłem wjechać samochodem
