FOTORELACJA - Safari w Botswanie by Abo

[Abo]

To było tak.
W "zamierzchłych" czasach byliśmy z Elą na safari w Kenii, zorganizowanym nam przez lokalnego przewodnika z Mombasy.
Było cudnie.
Od tej pory zacząłem pomyśliwać o trasie w trybie samodzielnym, za kółkiem, z namiotem, poczuć klimacik. I skompletowaliśmy się po wakacjach w zeszłym roku. 4 auta, 4 pary.

Organizacja była bardzo napięta, bo na ten kraj i te miejscówki to już było pół roku za późno, ale się wszystko udało.
Plan był taki: Warszawa - Abu Zabi - Johannesburg - odbiór aut - trasa do Maun - samolot - Johannesburg - Abu Zabi - Warszawa.

Auta wypożyczyliśmy z kompletnym biwakowym wyposażeniem w firmie Bushlore, i mogę tą firmę w pełni polecić.
Tak jak wybór maksymalnego ubezpieczenia. W takiej trasie trzeba się liczyć przy mniejszym ubezpieczniu że jak cokolwiek się stanie - a się stanie - to płacisz wkład własny. Kamyki się z szybami nie lubią. Tak samo jak rośliny w Botswanie spokojnie przebijają MTki
Na podrapanie lakieru tu nikt nie zwraca uwagi.

[Abo]

Samoloty mieliśmy ładnie czasowo poukładane, na miejsce wszędzie trafialiśmy rano. Po przylocie do Johannesburga na lotnisku czekał na nas gość z tabliczką i zawiózł nas do wypożyczalni. Po odebraniu aut pojechaliśmy na zakupy, prowiant, woda, co kto zapomniał z domu.
Wszystko w ruchu lewostronnym i w mieście
I szybko przekroczyć granicę, za 400 km, bo wieczorem zamykają
Generalnie jasno jest od 6 do 18. O 19 to już ciemna noc.
Przelechaliśmy granicę i pierwszy postój w bungalowach nad rzeką Limpopo. (Może ktoś pamięta z czytanek w podstawówce)
Małpy, zwierzaki, gekony. Fotek nie mam

Następny nocleg mamy w rezerwacie nosorożców. Nocujemy i możemy pojeździć
Mieszka tu 30 nosorożców białych i kilka czarnych. No i w pytę innego zwierza jak antylopy, ptaki.


Nosorożce białe i antylopa gnu




Nasze zachwycone załogi

[Abo]

Z rezerwatu do Lethakane mamy asfalt. Tam zakupy, tankowanie. Przejeżdżamy obok kopalni diamentów. Obok jest Orapa - kopalniane dość duże miasto, wstęp niestety zabroniony. Po zakupach offroad - na przełaj przez Makadikgadi Pan, czyli słone jezioro. Ponad 100 km przez sól. Teraz jest zima więc wszystko wyschnięte. Pył leci na kilkadziesiąt metrów i utrzymuje się bo skwar i wiatru niezbyt. Utrzymujemy odległości kilkaset metrów bo nikt by nic nie widział.
W porze mokrej pod bardzo cienką warstwą twardą można utopić auto.


Przed wjazdem na jezioro




Tak, to tam


Fatamorgana ma się dobrze


Wyspa baobabów



Jeziorko zdobyte, kierunek Gweta.

[prezes]

[ishimo]

Super!

[Abo]

Dalej wyspa baobabów








Porónanie

Dalej pojechaliśmy przez Gwetę, z noclegiem, i Natę do Kasane. Po drodze mieliśmy trochę awarii. Grześkowi padł akumulator hotelowy, a pozostałe 3 auta oberwały kamieniami z ciężarówki po przednich szybach. Po telefonie do firmy chcieli do nas jechać, ale stwierdziliśmy że te 100 km podjedziemy do Kasane gdzie mają oddział.
Jutro planujemy wycieczkę do Wodospadu Wiktorii. Nie opłaca się tam jechać terenówkami bo po pierwsze asfalt, a po drugie granica. Tak że ładujemy się do busika i wio., zostawiając kluczyki dla firmy wypożyczającej w recepcji.

[Abo]

Wodospad(y) zwiedza się pieszo, ścieżki, punkty widokowe dookoła.
Ilość wody robi wrażenie. Woda rozbijając się tworzy desz, który cały czas pada
Wg koleżanek i kolegów robi wrażenie większe niż Niagara. szerokość to prawie 2 km.




prywata








Livingstone

Po powrocie na pole mieliśmy już podstawione zrobione samochody, oprócz jednej szyby która była do wymiany a nie klejenia. Mają wymienić rano przed naszym wyjazdem w dalszą drogę.
I zrobili.... Polecam Bushlore