Andrzey po części się z Tobą zgadzam, ale nie do końca rozumiem skąd taki wnerw na temat tego,że jest zakaz palenia w takich lokalach. Jedyne co mi zawsze przeszkadza w knajpach, to... no dobra nie jedyne, ale mnie wkurza, to właśnie dym z fajek. Ja jako nie palacy porównałbym to z tym, że np jak ktoś by pluł sobie nałogowo i idziesz do knajpy, a tam siedzi typ i na Ciebie pluje - ty się wnerwiasz, a tu... "Hola panie" - jak się nie podoba to idź sobie tam,gdzie nie plują, bo ktoś ma taki nałóg. Dym i tak gorszy, bo śmierdzi, ale ślina bardziej obrzydza, bo do dymu społeczeństwo przywykło(sam też wolałbym jednak być okopcony niz opluty - powód jw).
Powinny być jednak lokale dla palących - ale jak skutecznie i sprawiedliwie zrobić, by narzucić istnienie i jednych i drugich lokali, to złożone i trudne do realizacji zadanie. Może tam, gdzie nie można wydzielić pomieszczenia odizolowanego to nie palimy, tam gdzie można, to palimy w tych pomieszczeniach.
Hipoteza o przyzwyczajaniu się organizmu palacza i płynącej z tego mniejszej szkodliwości... hmm - chyba wymyślona w pabie przy dymku... tak dla odepchnięcia myśli o nowotworze.
Cookie - a dlaczego gdy ktoś pali, to muszę w tym się wędzić - przecież jestem wolnym człowiekiem. Przecież to palacze nas pozbawiają wolności.
Kiedyś, gdy mieszkałem z rodzicami toczyłem ciągłe "walki" o to. Teraz mam mniej kontaktu z palącymi (w pracy i u teściów) i mniej mi to przeszkadza i czasem ścierpię bez słowa palenie w mojej obecności.
Niemniej nie pozwolę, by ktoś palił przy moim dziecku, czy w moim domu,samochodzie itp.
Nota bene palenie to nałóg, który najmniej rozumiem - nic z tego nie ma "pożytecznego" (euforia, odurzenie) a same negatywy - smród, choroby, wydawanie kasy (w pięć lat na malucha itp.).

Never say die... up men and try !!!
Blazer S10 99"