Chętnych jak zwykle nie było, więc wycieczka minęła nam samotnie

Lecimy standardem Berlin-Drezno-Praga-Budapeszt. I jak to w standardzie Drezno i Czechy do Pragi - koreczki, roboty drogowe, wypadki.
Zawsze obiecuję sobie że przetestuję trasę S3 i omijając Pragę, i zawsze zapominam.
Przejście Mohacz - pół godzinki w plecy.
Przejście Samac - godzinka.
Scepan Polje - porażka, tam jeszcze nigdy nie przejechałem w miarę logicznie. Tłok, komputery na przejściu są podłączone chyba sznurkiem do internetu bo tak to działa. Dodatkowo lokalesi z rafterami.
W sumie w sobotę rano meldujemy się nad jeziorem Pivsko. Ładnie jak zwykle





Po drodze kupujemy karty T-mobile (Telekom), kolejny raz przekonuję się że to ujnia. W Albanii Vodafone jest po prostu bezkonkurencyjne.
Z nad jeziora Pivsko lecimy ładną drogą mieszaną - zniszczony asfalt / szuter - w kierunku kanionu Nevidio.


Generalnie jedziemy bez upalania, co jakiś czas relaksik, herbatka, chińska zupka





Niestety z powodu błędów na mapie Google i OpenStreet (nie narysowali rzeki...) w sam kanion Nevidio - najciekawsze miejsce - nie trafiamy, mimo że jesteśmy kilkaset metrów. Po prostu nie wiedziałem że takie miejsce jest bo bym się lokalesów zapytał.
Oglądamy sobie tylko wodospad.
