Nie oczekuj cudów, instruktażu 'jak rozwinąć linę z wyciągarki' też nie będzie.
Szlak zweryfikuje chwilowe potrzeby użycia osprzętu z auta (winda, siekiera, zblocze, pas).
Stopień i jakość nauki jazdy w terenie zależy tylko i wyłącznie od zaangażowania uczestników.
Szlak zweryfikuje, kiedy trzeba sobie nawzajem w grupie (lub ze swoją załogą) pomóc - np. przy wjeżdżaniu na boczny trawers.
Czasami będzie ciasno, nauka manewrowania pomiędzy drzewami, szczególnie dla dużego auta bywa trudna bez pilota.
Za pilota Żonę, Koleżankę, Kolegę od flaszki/ książki. Fajnie jest jechać rodzinnie - pilot prowadzi, kierowca jedzie po jego wskazówkach.
Jeśli latorośl ma wystarczająco dużo lat - biega z pasem/ taśmą do owinięcia wokół drzewa.
Trenujemy współpracę w grupie, kooperację pilot-kierowca, zgranie zespołu - choćby rodzinne.
Córka, która się boi w białych adidaskach wyjść z auta (pomijam, że takie buty nie są tu dobre), może robić za lokalnego fotografa, uwieczniającego przerażoną minę kierowcy-Taty w aucie

Warto się wyposażyć w kanapki. Przyjechać z pełnym bakiem paliwa.
Banalne, nie?

Nastawiamy się na dobrą zabawę, jazdę w wymagającym terenie i kończymy przy ognisku z opowieściami dziwnej treści 'a jak urwałem ostatnio koło, to...'